SAN
-
- -#Nowy nabytek forum
- Posty: 91
- Rejestracja: 2006-08-11, 12:44
- Lokalizacja: warszawa
Każdy miłośnik pomoże, nie raz już wielu pomagało - tylko musi do "władz" NOTu (czyli właściciela tego PRYWATNEGO, jakby nie było, muzeum) dotrzeć zrozumienie takiego hasła, jak transparentność finansowa...
"Nie skarż się na nic, czemu nie musisz się poddawać"
------------------------------------------
http://forum.polskiedostawczaki.pl/
------------------------------------------
http://forum.polskiedostawczaki.pl/
Mogę i ja wspomóc, ale co? Pieniędzy brakuje na prąd i ogrzewanie? a po co samochodowi?
Moje stoją pod dachem i też nie mają ogrzewania i prądu! Mogą i tamte.
Może chodzi jednak o prąd dla urzędnika, który nawet nie wie gdzie pracuje? I po co tam jest?
Jakoś moich aut nikt z Was nie finansuje. Nikt nie pomaga w największej kolekcji pojazdów komunikacji publicznej, którą waz z kolegami i przyjaciółmi od lat tworzymy (zarabia na siebie sama). To może te same zasady należy wprowadzić w Chlewiskach? A może należy wreszcie uzależnić płacę pracownika owego muzeum od uzyskanych przez niego przychodów???? Od jego pracy?
Dość. Ten wątek nie jest poświęcony jakiemuś muzeum.
Moje stoją pod dachem i też nie mają ogrzewania i prądu! Mogą i tamte.
Może chodzi jednak o prąd dla urzędnika, który nawet nie wie gdzie pracuje? I po co tam jest?
Jakoś moich aut nikt z Was nie finansuje. Nikt nie pomaga w największej kolekcji pojazdów komunikacji publicznej, którą waz z kolegami i przyjaciółmi od lat tworzymy (zarabia na siebie sama). To może te same zasady należy wprowadzić w Chlewiskach? A może należy wreszcie uzależnić płacę pracownika owego muzeum od uzyskanych przez niego przychodów???? Od jego pracy?
Dość. Ten wątek nie jest poświęcony jakiemuś muzeum.
Perełek w Chlewiskach (i ogólnie Muzeum Techniki) jest mnóstwo, i to w każdej kategorii rodzajowej i wagowej. Nie w tym rzecz - bo "najgorsze" co może te perełki spotkać, to rozproszenie po prywatnych kolekcjach, gdyby tam wszedł komornik... Inna sprawa, że pewnie są ludzie, którzy właśnie na to "grają"...
Bardziej szło o to, że pieniądze w federacji były, tylko niechętnie lądowaly w takich "ekonomicznie nieuzasadnionych" komórkach, jak muzeum... A przywołany z Super Expresu tekst całkowicie omija istotę problemu, poruszajac tylko emocje.
Bardziej szło o to, że pieniądze w federacji były, tylko niechętnie lądowaly w takich "ekonomicznie nieuzasadnionych" komórkach, jak muzeum... A przywołany z Super Expresu tekst całkowicie omija istotę problemu, poruszajac tylko emocje.
"Nie skarż się na nic, czemu nie musisz się poddawać"
------------------------------------------
http://forum.polskiedostawczaki.pl/
------------------------------------------
http://forum.polskiedostawczaki.pl/
Tak, zrozumiałem przekaz. I tylko o autobusach myślałem, wiedząc oczywiście, że sporo tam aut innych jest. Właśnie przez pryzmat tych autobusów winna zabrzmieć moja wypowiedź.
Problem funkcjonowania muzeów jest niemal taki sam wszędzie. W przeważającej większości to instytucje, żerujące na zabytkach. Zbyt często osoby tam pracujące nawet nie wiedzą co mają na zapleczu, czym to jest i po co tu się to znalazło. Celem jest przyjście, odnotowanie swej obecności na liście a nade wszystko wzięcie za to pieniędzy. A że przy okazji wyniesie się licznik, lampkę czy inny atrybut.... (niedawno było głośno o muzeum znaczków)
Są też chlubne wyjątki. Znam takie Muzeum (specjalnie przez duże M), w którym dyrektor zatrudnił niemal wyłącznie prawdziwych pasjonatów. Ci za przysłowiową miskę ryżu są zrobić dla swych muzealiów niemal wszystko. A że szef dba nie tylko o kasę na zabytki ale też wynagradza swoich pracowników... to mamy dobrany zespół.
Wątek personalny jest chyba głównym w temacie muzeów. Zatrudnianie królików, szwagrów, siostry czy teściów nie jest nowy, a obecnie, od roku, powszechny.
Rozproszenie zbioru wchodzi w grę. Nie widzę przeciwwskazań (patrz nieistniejące muzeum Saaba) ale muszą być określone jednakowe warunki dla wszystkich. A obawiam się, że tu takich nie będzie i rzeczywiście komuś może zależeć na interesujących autach. Choćby z tego względu trzeba utrzymać to w całości lub najcenniejsze zabytki przekazać samorządowemu lub państwowemu muzeum zabierając sprzed nosa smaczniejsze kąski...
Problem funkcjonowania muzeów jest niemal taki sam wszędzie. W przeważającej większości to instytucje, żerujące na zabytkach. Zbyt często osoby tam pracujące nawet nie wiedzą co mają na zapleczu, czym to jest i po co tu się to znalazło. Celem jest przyjście, odnotowanie swej obecności na liście a nade wszystko wzięcie za to pieniędzy. A że przy okazji wyniesie się licznik, lampkę czy inny atrybut.... (niedawno było głośno o muzeum znaczków)
Są też chlubne wyjątki. Znam takie Muzeum (specjalnie przez duże M), w którym dyrektor zatrudnił niemal wyłącznie prawdziwych pasjonatów. Ci za przysłowiową miskę ryżu są zrobić dla swych muzealiów niemal wszystko. A że szef dba nie tylko o kasę na zabytki ale też wynagradza swoich pracowników... to mamy dobrany zespół.
Wątek personalny jest chyba głównym w temacie muzeów. Zatrudnianie królików, szwagrów, siostry czy teściów nie jest nowy, a obecnie, od roku, powszechny.
Rozproszenie zbioru wchodzi w grę. Nie widzę przeciwwskazań (patrz nieistniejące muzeum Saaba) ale muszą być określone jednakowe warunki dla wszystkich. A obawiam się, że tu takich nie będzie i rzeczywiście komuś może zależeć na interesujących autach. Choćby z tego względu trzeba utrzymać to w całości lub najcenniejsze zabytki przekazać samorządowemu lub państwowemu muzeum zabierając sprzed nosa smaczniejsze kąski...
- syreniarz1992
- -#Weteran
- Posty: 2631
- Rejestracja: 2005-01-24, 16:21
- Lokalizacja: Kraków
-
- -#Nowy nabytek forum
- Posty: 91
- Rejestracja: 2006-08-11, 12:44
- Lokalizacja: warszawa
Masz racje Radekk. Fiat 666 RN to jeden z wielu smutnych przykładów z Otrębusów. To wielka umieralnia zabytków i nazywanie tego składowiska "muzeum" jest nieporozumieniem. Przejeżdżam tamtędy dosyć często i ze smutkiem obserwuję agonię kolejnych pojazdów, które przyjechały tam o własnych siłach: sana h-100 A, żubro-jelcza 315 i dziesiątek innych pojazdów. Rozmawiałem z ludźmi, którzy pracowali dla Mikiciuków- blacharzy, lakierników. Drut, szpachla, przypadkowe naprawy, jakiekolwiek części, to niestety znaki rozpoznawcze tej instytucji.
- CZESIO1958
- -#Stara Gwardia
- Posty: 4294
- Rejestracja: 2009-06-07, 19:20
- Lokalizacja: Mysłowice