abstrahując od łatania dziury w budżecie: ktoś chyba sobie zdał sprawę, że mamy wprost niewiarygodny b...l w ewidencjach samochodów, tylko zaczął od leczenia objawów, a nie likwidacji przyczyn. Miliony samochodów przestają istnieć a dalej figurują w dokumentach. Liczba ta dalej będzie wzrastać, choć już nie tak szybko, bo coraz większy procent aut kończy w autoryzowanych stacjach demontażu. Czy jest na świecie jeszcze kraj, gdzie samochodów modelu X jest zarejestrowanych 10 razy więcej niż istnieje? Ile jest syren? 5,10 tysięcy? zarejestrowanych jest ponoć ponad 180 tysięcy
źródło I badając temat, to większość syren z mojej okolicy teoretycznie istnieje nadal, a praktycznie została przepuszczona przez hutę co najmniej raz.
Z czego się to bierze?
Z prostego faktu, że prawo u nas jest formułowane od wielu wielu lat przez ludzi, którzy nie za bardzo ogarniają rzeczywistość, Ciekawe, który polityk w ogóle by ogarnął fakt, że można samochód pociąć na części do drugiego, albo kupić go w celu zrobienia przyczepy. Dlatego mnożą się usługi typu umowa na słupa, nawet dziś, gdy społeczeństwo się bogaci, bo kalkulacja jest prosta: kupisz auto popularnej marki celem wyjęcia z niego kompletnego zestawu na swapa i zostawiasz wybebeszoną budę a zarabiasz 2000zł ciężką pracą, to wolisz spędzić popołudnie w garażu, pociąć na złom i dostać np. 400zł a nie oddać do stacji demontażu za 100zl (bo niekompletny) lub za darmo. Ryzyko praktycznie żadne, choć znalezienie po umowach np. 1000 ludzi sprzedających jauto na jednego słupa raczej jest proste, z udowodnieniem już gorzej. Nie wiem, jak się to ma w statystykach, ale wiele bałaganu narobiła przeróbka kodeksu drogowego z 97 roku wykluczająca rejestrację samochodu bez złomowania (nie wnikając w szczegóły). Znam przykłady sprzed tego okresu, że cięło się auto w ogóle bez wyrejestrowania, bo nie było na delikwenta żadnego bata w postaci UFG ale generalnie przypuszczam, że prosty człowiek, który w 1988 zajechał syrene 103 i pragnął z niej zrobić przyczepę oraz budę dla psa, dla świętego spokoju szedł do urzędu, zgłaszał wyrejestowanie, płacił opłatę manipulacyjną i robił swoje, a nie kombinował z poświadczaniem nieprawdy o kradzieży (bo byli i tacy, dzięki nim maluch bardzo długo figurował jako pierwszy w statystykach kradzionych samochodów) czy fałszywymi umowami.
Problem praktycznie nie do rozwiązania. żeby zrobić porządek z autami które "są a jakoby ich nie było" potrzebna by była masowa amnestia i akcja sprawdzająca stan rzeczy, która znając koszty urzędów kosztowałaby pewnie przy 6 milionach samochodów z 600 milionów na pewno.
Czasem sobie myślę, jakby to było, gdybym mógł nie marnować swoich pieniędzy na tak idiotyczne rzeczy jak nowe tablice na ten sam samochód, jak badanie butli gazowej po dziesięciu latach, kiedy butla jest ostatnią rzeczą, która stanowi niebezpieczeństwo w instalacji lpg (bo najpierw zepsuje się wszystko, a jakoś nikt nie wymaga dodatkowych badań na szczelność instalacji po np. 15 latach od montażu )gdybym mógł wyrejestrować trupa i zrobić, jak wyżej napisałem budę dla psa, gdyby to wszystko było normalne dla ludzi...
Rozwiązania są dwa: albo stąd wyjechać, albo się nie przejmować i kombinować dalej. I kombinować do usranej śmierci, bo jak się coś zmienia to z reguły na gorsze dla obywatela.
I w odniesieniu do wypowiedzi kolegi Czeressa: Kocham motoryzacje i jestem absolutnym motozboczeńcem. W życiu miałem ponad 60 pojazdów. Niektóre kupowałem w celach poznawczych, bo nie wiedziałem jakiego rodzaju radości daje np. żuk, niektóre jako dawców, niektóre bez bicia się przyznaje, z założenia na handel, z 15 przerobiłem (od 2010) jako daily. Przerejestrowałem dokładnie trzy. Trabanta, bo miał niesamowity galimatias w papierach, niewiadówkę, bo jechałem do szwecji i planowałem wjeżdżać na zakazy parkowania, strefy eko itp. i nie chciałem , żeby na ojca kolegi przychodziły mandaty, bo ja już je sobie sam do kosza wyrzucę i wartburga, którym aktualnie jeżdżę , bo jechałem do holandii, miałem do wymiany tylko dowód , znajomi zaproponowali, że się dorzucą, to stwierdziłem, że te 15zł w błoto mogę wyrzucić. Zarejestrowałem chyba dwa pojazdy z całkowitym zanikiem dokumentów od nowa. Z tych 60 na bidę ze 30 normalnie się poruszałem i ich nie przerejestrowałem. Zaoszczędziłem pewnie miesiąc-dwa roboty na to i z drugie tyle rozwalonych dni na przeglądy, wymiany dowodu, montaże tablic itp.
Czy my tu na tym łez padole jesteśmy po to, żeby nam życie przez palce przeciekało? Każdy dzień jest darem i niech każdy się tutaj zastanowi: jeśli z powodu czegoś, czego zaniechamy, nie spotka nas kara, głupotą jest marnować na to życie. To już naprawdę lepszą formą wspomagania Machiny jest upicie się, bo chociaż jakiejś formy transcendencji można doznać (a nie tylko wkurwu na Panie Z Okienka i ich Mocodawców), chociaż tego też nie polecam.
Raczej by wypadało naszą listę życzeń spisać w formie projektu społecznego i z hasłami na transparentach typu
"Chleba i SAMów"
"Wolne złomowanie"
"Tak dla związków nieformalnych człowieka i samochodu"
ruszyć palić opony pod sejmem. Tak się tutaj rozmawia. Sorry, taki mamy klimat, że jak nie wywalisz drzwi z buta to Ci nie otworzą.
Jeśli ludzie demonstrują,w mojej opinii, w kwestiach tak idiotycznych jak prawo do tego co się robi w sypialni, to czemu my się nie pokazujemy? Przypuszczam, że jest nas w Polsce podobna ilość, miłośników żelastwa z duszą na dwóch, trzech i czterech kolach, co homoseksualistów. Zresztą, nie ważne ilu nas jest. Ważne jak głośno się krzyczy.
Pozdrawiam serdecznie osoby myślące podobnie jak i moich oponentów.