FSM Syrena 105L 1981

Przedstaw siebie i swoje pojazdy. Mój login - moim tytułem tematu
OLO
-#Junior
-#Junior
Posty: 150
Rejestracja: 2011-11-17, 22:00
Lokalizacja: Wawa

Post autor: OLO »

Taśmę dostałem. Nie wiem gdzie kupić.
W lipcu... Pasmatrim :)
Dawids
-#Nowy nabytek forum
-#Nowy nabytek forum
Posty: 83
Rejestracja: 2005-11-09, 12:47
Lokalizacja: Stalowa Wola
Kontakt:

Post autor: Dawids »

Choć dzisiaj jest termin Bydgoskiej Syreniady, żółta Syrenka godnie rywalizuje z innymi klasykami na X Rajdzie BGC. Zresztą każdy może zobaczyć ją na żywo pod tym linkiem:
X Rajd BGC na żywo
Przejazd Syreny na próbie sprawnościowej (od 13 minuty):
Próba sprawnościowa X Rajd BGC
OLO
-#Junior
-#Junior
Posty: 150
Rejestracja: 2011-11-17, 22:00
Lokalizacja: Wawa

Post autor: OLO »

Łaa! Fajne. Dzięki za linkę.
Byłem mocno zestresowany czy nic sie nie zepsuje. Fobia ogarnęła mnie przed rajdem. Stwierdziłem że dobrze że próby są w Wawie - krócej będzie holować. Pilnuję, aby nie przyśpieszać na skręconych kołach. Chyba dobrze?
Potem kumpel mówił, ze "Chyba Ci fobia przeszła, bo tak zap...lasz tą Syrenką" Pędziłą jak burza. Stwierdzam że twardy acz sprężysty zawias świetnie sprawuje sie na bocznych drogach. WRC! :)
Wentylator znakomicie sprawdził się w deszczowy poranek. Problem zaparowanych szyb nie istniał pomimo mokrych ubrań. Polecam!
Sprzęt bezawaryjnie śmignął 280km. Podobało mi sie "zawstydzanie" właścicieli innych samochodów odpalaniem silnika. Zaledwie prztyknięcie rozrusznikiem i silnik chodzi :)
Przekłamuje mi prędkościomierz. Mierzyłem przy stalem prędkości czas przejechania kilometra w/g słupków. Jakieś 15 kmh zawyża. Przestawię wskazówkę ;)
Wśród publicznosci Syrenka wzbudzała mocno pozytywne uczucia. Zaprezentowałem odpalanie sznurkiem. Na mecie od miejscowych mieszkańców nabyliśmy/dostaliśmy skrzynie biegów w częściach i błotnik PP :)

[ Dodano: 2012-11-15, 13:35 ]
Skarpeta jeździ i ma sie dobrze. Właściwie niewiele sie w niej zmieniło przez sezon. W sumie tak powinno być. Samochód ma jeździć i być bezawaryjny.

W lecie miałem ciekawą przygodę.

To miał być miły, nieskomplikowany wieczór. PLAN był taki aby pojechać którymś sprzętem na spota, pogadać i za godzinkę być z powrotem w domu, gdyż małżonka chciała pojechać na fikołki na 21:00.

Początek był zgodny z PLANEM. Wystawiłem Syrenkę na ulicę, zapakowałem Franka i wyruszyliśmy. Na FB padła propozycja spotkania przy młynie Michla na Pradze. Podjechałem na zaPLANowane miejsce i... nie zas
tałem nikogo. Zadzwoniłem do Justyny, aby ustalić co i jak. RZECZYWISTOŚĆ zweryfikowała plan i ustaliła spot na dzień jutrzejszy.

Zmieniłem więc PLAN i postanowiłem wykorzystać świeżo-łaskawie otwarty most Śl-Dąb, aby spotkać się z Justyną i Maćkiem u nich pod domem. Wszystko szło gładko, acz na podjeździe mostu silnik zaczął pracować nierówno. RZECZYWISTOSĆ postanowiła nie zaświecić odpowiednio wcześnie nieistniejącej w Syrenie lampki rezerwy. W sumie wlałem cosik do baku w sierpniu :/ Przeturlałem się przez most i zaPLANowałem że zatankuję raz-dwa na stacji na dole przy Centrum Stomatologii.
Kochane Syreniątko wspomagane ssaniem rozpędem wjechało na podjazd stacji. PRLowska RZECZYWISTOŚĆ dała o sobie znać. Stacja zamknięta. Pan w środku stwierdził że jest już po 20:00 i paliwa nie sprzeda. Aż cyknąłem fotkę pamiątkową – Syrena z pustym bakiem z zamkniętą stacją w tle. Zadzwoniłem do Justyny i otrzymałem krzepiącą wieść, że wyruszają zaraz z odsieczą a tak właściwie to są już nawet w drodze. Wiało takim optymizmem, że byłem pewien, że ludzie trzymają benzynę w domu specjalnie na takie okazje. Opary PRL-u.

W międzyczasie zwiedziliśmy wiślany brzeg podziwiając niski stan wody i wrzucając kamienie w nurt. Że mnie to bawi to jeszcze rozumiem. Ale Franka? On ma już 5 lat!

J&M zjawili się ze ślicznym plastikowym kanistrem z epoki i informacja o najbliższej czynnej stacji. PLAN był taki aby podejść na stację na Sanguszki i wrócić z benzyną. Z racji że robiło się krucho z czasem postanowiłem nagiąć RZECZYWISTOSĆ i spróbować mimo wszystko pojechać tam samochodem. W sumie to raptem kilometr...
Otworzyłem bagażnik i zrobiłem przegląd zawartosci. Jedynym palnym płynem był Miksol w ilosci ¾ litra. Z pistoletu zamknietej stacji wyleciał jescze kieliszek benzyny. No więcej nie urodzę. PLAN był diabelsko sprytny i miał na celu użycie tej mikstury (olej z beną w stosunku odwrotnym niż zazwyczaj) jako wypełniacza-popychacza dla resztek paliwa w przewodach i pompie. Poziom abstrakcji z podwyższonego stał się wysoki. Otworzyłem bak, wlałem zawartość butelki. RZECZYWISTOSĆ umieściła śmietnik daleko od nas, więc pustą butelkę wrzuciłem do bagażnika i zatrzasnąłem klapę. Szukam korka. Konsternacja. Przecież jest w kufrze. Maciek zapytał – „Nie mów że zatrzasnąłeś kluczyki w bagażniku?” Oczywiście! RZECZYWISTOSĆ postanowiła umieścić obok pustej butelki w zamkniętym bagażniku także korek do baku wraz z kluczykami. Poziom abstrakcji wzrósł ponad normę. Bałem się że Justyna padnie ;)

PLAN otwarcia kufra nożem nie powiódł się. Zapasowych kluczyków nie mam, robi sie późno. Sytuacja patowa. RZECZYWISTOSĆ okazała się być łaskawa i przycięła klapą kawałek smyczy od kluczyków. Tak 1 cm – akurat żeby złapać ją palcami i po odgieciu klapy wyciągnąć kluczyki. No fart nie z tej ziemi! Prawie jakbym to zaPLANował

Dojedziemy! Wpakowaliśmy się do Syrki i wyruszyliśmy w kierunku północnym. Przyznam że nie chciałem marnować cennego paliwa na manewry i oczekwianie na właściwe światło. Trafiła się luka że wszyscy stali :)
Mkniemy Wisłostradą. Rozpędziłęm się, wyłaczyłem silnik, doturlaliśmy sie do świateł. Czekamy na zielone, silnik ciągle pracuje, ale widzę że spaliny robią się coraz bardziej niebieskie. Podjeżdżamy pod górę, widzimy stację, silnik zaczyna przerywać. 5m przed stacją RZECZYWISTOSĆ nas zatrzymuje. Propozycja dopchnięcia, ale stwierdzam że nie taki był PLAN i że mieliśmy dojechać NA stację a nie w okolice. Skoro Syrena dziś już raz wtoczyła sie na stację to tak być powinno! Wyciągam ssanie, silnik zaskakuje, wśród dymu i ryku wjeżdżamy pod dystrybutor. Kochany samochodzik :)

Zatankowałem, zapakowaliśmy się. Zgodnie z PLANem próbuję odpalić silnik. Coś tam gdacze, widzę już spaliny w lusterku. Po jakiś 10 próbach odpalenia z wciśniętym gazem, bez gazu, ze ssaniem, bez ssania odjechaliśmy jakieś 3 metry. RZECZYWISTOSĆ napełniła gaźnik prawie czystym Miksolem. ZaPLANowałem wypalić go na ssaniu. Odpalałem silnik do momentu aż zaczał normalnie pracować. Pan w Mondeo który stał za nami zaczął trąbić. RZECZYWISTOSĆ w okolicy była straszna. Zadymiliśmy całą stację i pół ulicy. Opar absurdu!

Chwilę potem na światłach zebraliśmy wyrazy sympatii od grupy motocyklistów. Nie wiem czy bardziej za samochód, czy za miksolową zasłonę dymną.
Bez problemów podrzuciłem Justynę i Maćka do domu, my też dojechaliśmy. Irena czekała juz w samochodzie gotowa do wyjazdu.

Zasadniczo PLAN powiódł się w 100%.
Pojechałem Syreną, spotkałem się z przyjaciómi, wróciłem na czas.

[ Dodano: 2014-09-21, 19:10 ]
Syrenka z okazji ślubu została ruszona po ponad rocznym drogowym niebycie ;)
ODPOWIEDZ