Czy można wywalczyć swoje?

Porady prawne. Rejestracja, żółte blachy, przeglądy.
ODPOWIEDZ
DizzyX
młody syreniarz
młody syreniarz
Posty: 288
Rejestracja: 2011-09-17, 16:10
Lokalizacja: Końskie

Czy można wywalczyć swoje?

Post autor: DizzyX »

Cześć.
Spotkała mnie bardzo przykra i niemiła sytuacja, która po wielu latach zakończyła się - oczywiście - niepomyślnie. Dlatego chciałbym opisać Wam krótko swoją historię, być może warto uczyć się na błędach. Mianowicie...

Czy w Polsce da się wywalczyć cokolwiek w kwestii wykonawcy, który nierzetelnie wykona swoją pracę?
Wersja skrócona dla tych, którym nie chce się czytać: nie.

Wersja trochę dłuższa:
Kilka lat temu zakupiłem wymarzonego maluszka, a po roku - mając odłożone pewne pieniądze - chciałem dokonać w nim naprawy blacharskiej i lakierniczej (prostowanie wgnieceń na karoserii, wymiana poszycia błotnika, uchwytów chlapaczy, lakierowanie pojazdu z zewnątrz). Co ważne - prace zleciłem człowiekowi posiadającemu własną DG, zajmującemu się od dawna zawodowo lakiernictwem samochodowym. Oczywiście zlecałem do firmy z myślą o tym, że otrzymam fakturę, więc w tym momencie po prostu nie myślałem o żadnej umowie. Ot, dałem robotę do wykonania. Był maj 2016 r.
Prace się przeciągały, w międzyczasie wypadły wakacje, ja i tak miałem stracony sezon więc "machnąłem ręką" na długi czas. Wspomnę tylko - co jest ważne dla sprawy - że wielokrotnie prosiłem wykonawcę o to, by przykładał się bardziej, bo kiedy raz miałem już auto odbierać, nie zgodziłem się na to (jakość lakierowania była kiepska, przy polerowaniu np. rynienki na dachu zjechane były do żywej blachy). We wrześniu odebrałem auto, późnym wieczorem (wykonawca prosił, spieszył się). Zapłaciłem całość, co było chyba największym błędem, jaki zrobiłem. Następnego dnia - odnalazłem pierwsze wady (w tym takie kwiatki jak zamalowana taśma papierowa a pod nią podkład, zamalowany włos z pędzla, o braku spasowania elementów czy nieprawidłowo wstawionych el. blacharskich aż smutno pisać). Wykonawca kazał składać pojazd, zadeklarował, że poprawi wszystko, przy okazji zmieni mocowania chlapaczy (które trzeba by wycinać, a auto już było polakierowane!).
Z każdym montowanym detalem coraz bardziej się załamywałem, bo było coraz gorzej... w końcu auto trafiło na poprawki w listopadzie - poprawki, które zostały wykonane pędzlem, lakierem w innym odcieniu. Nie mogę nie wspomnieć o licznych śmieciach w lakierze, pęknięciach lakieru, różnych odcieniach lakieru na aucie czy bagażniku, który został zalany płynem hamulcowym i zamalowany pędzlem. Przednia maska, która została dostarczona w stanie oryginalnym - do lakierowania - została od środka zamalowana barankiem. Możecie się domyślać, co miał zamaskować.
Zdenerwowałem się. Kto by się nie zdenerwował. Listownie poprosiłem o fakturę, którą dopiero wtedy otrzymałem, następnie - z racji iż auto już było poprawiane - po konsultacji z prawnikiem nr 1 wysłałem pismo z odstąpieniem od umowy i zwrotem poniesionych przeze mnie kosztów.
Oczywiście odpowiedzi na pismo nie dostałem, więc po namowie złożyłem stosowny pozew cywilny w sądzie. Wykonawca nie pojawił się na sprawie, sąd wydał orzeczenie - całość roszczenia zasadna, należy mi się.
I tu pierwsza "dygresja" - dziś przepisy o skutecznym doręczeniu zmieniły się. Wtedy wystarczało, że pozwany pisma nie odebrał, a ostatecznie uznawano je za doręczone. Nie wiedziałem o tym, mijałem się z tym człowiekiem wielokrotnie, myślałem, że po prostu olał sprawę.
Wyrok otrzymał klauzulę wykonalności, a ja skierowałem kroki do komornika. Mamy czerwiec 2017.
W tym momencie otrzymuję pismo z sądu - uznaje się wyrok za nieskutecznie doręczony pozwanemu i zostają mu przywrócone terminy.
Szybki wypad do sądu, sprawdzenie akt - tak jest, pozwany nie odbierał listów, a gdy przyszedł komornik stwierdził, że nie było go w kraju. Co na dodatek okazało się później - nie złożył tak naprawdę żadnych formalnych wniosków o przywrócenie terminu, a jedynie napisał pismo "z żalami", przekraczając na dodatek wszelkie terminy. Nie uprawdopodobnił nawet swojego pobytu za granicą. W tym czasie jego firma "działała", tzn była aktywna w CEIDG, nie został zmieniony adres do doręczeń. Mimo to, sąd uznał doręczenie wyroku za nieskuteczne, przywrócił terminy a ostatecznie całą sprawę przywrócił na wokandę. Tak, pomimo prawomocnego wyroku, który w międzyczasie został zresztą wykonany przez komornika...

Sprawa się zagmatwała do tego stopnia, że prawnik zrezygnował z pomocy i byłem zmuszony przez pewien czas bronić się samodzielnie (!), później udało mi się poprosić o pomoc innego prawnika... ale mniejsza o to.
Sprawa ciągnęła się przez 3 lata, przez które non stop wałkowane były tematy poboczne, ciągle nakłaniany byłem do niekorzystnej ugody (słowa sędzi do mnie: "niech Pan bierze pod uwagę, że wyrok może nie być dla Pana korzystny").

Powołany został biegły, który wydał dwie opinie ani razu nie oglądając samochodu, opierając się jedynie na zdjęciach, które dostarczyłem (zostałem poproszony o dostarczenie zdjęć przed i po naprawie). Biegły stwierdził, że faktycznie, naprawa została wykonana niezgodnie ze sztuką, ale nie jest w stanie ocenić w jaki sposób powstały uszkodzenia. Dodał również, że auto było uszkodzone przed naprawą (zaiste, w końcu kto by pomyślał oddawać do naprawy blacharsko lakierniczej uszkodzone auto!). Na moje pytanie o poprawki wykonane pędzlem, zamalowany włos pędzla czy śmieci w lakierze stwierdził, że nie jest w stanie ocenić czy to nie powstało z mojej winy... oczywiście auta nie chciał oglądać. Aha - ponoć to jeden z najlepszych biegłych w okolicy, na dodatek stwierdził, że auto nie spełnia warunków dla auta zabytkowego... szkoda słów.

Sprawa ciągnęła się do tego roku. Ostateczny wyrok jest załamujący - sprawa przegrana w całości, muszę więc zwrócić pieniądze oraz zapłacić całość (niemałą) kosztów sądowych, zgrabnie namnożonych przez wałkowanie sprawy przez 3 lata.
W uzasadnieniu sąd ani razu nie odniósł się do kwestii jakości wykonanej usługi. Całość wyroku oparła się o to, że zapłaciłem, odebrałem auto, a później wystąpiłem o odstąpienie od umowy z tytułu niskiej jakości przeprowadzonej naprawy. Sąd stwierdził, że nie mogłem tego zrobić, gdyż powinienem najpierw wezwać wykonawcę do zmiany sposobu wykonywania prac. Sęk w tym, że takie wezwania były, oczywiście ustne - w końcu lakierowanie było kilkukrotnie poprawiane, za każdym razem na gorsze...
Ze względu na powyższe, sąd wyłączył również dochodzenie swoich roszczeń z tytułu rękojmi.

Jedyne odniesienie do jakości wykonanych prac sąd przedstawił w sformułowaniu mówiącym o tym, że nawet jeśli mógłbym dochodzić swoich racji, to wykonawcy należała by się i tak część pieniędzy. Biegły wycenił prace drożej niż kwota ustalona (w ustnej umowie, co do czego nie było sprzeczności), więc ekwiwalent i tak byłby - w ocenie sądu - wyższy niż kwota, którą zapłaciłem. W takim razie po co umowa, skoro i tak później kwoty bierze się z czapy? Absurd goni absurd.

Krótko mówiąc - biegły nie oglądając auta stwierdził, że prace powinny być droższe, ale zostały wykonane niezgodnie z technologią producenta i ze sztuką. Mimo to sąd stwierdził, że nic mi się nie należy - bo nie.

Powiecie - masz jeszcze apelację! No właśnie już nie - złożyłem apelację. Dziś otrzymałem wyrok. Sąd okręgowy na posiedzeniu niejawnym odrzucił apelację, na dodatek dowalił mi dodatkowe 450 zł na rzecz pozwanego.

Jestem załamany. Same poniesione koszty (koszty sądowe + wszelkie moje poniesione koszty + nawiązka dla pozwanego + zwrot kosztów jego zastępstwa procesowego) przerosły wartość sporu. Happy endu nie ma i nie będzie, tak samo jak sprawiedliwości.

Jest jedna konkluzja - nie warto się sądzić. Mam wrażenie, że w sądach nikt nie czyta akt, nikt nie czyta pism. Dochodzi do sytuacji kuriozalnych, tak jak ta.
Ale jeśli coś robicie - piszcie umowy, w przypadku sprawy sądowej pozwoli to skrócić batalię o czas dochodzenia jak wyglądał przebieg napraw. Czyli o jakieś 2 lata.
Babcia
-#Youngtimer
-#Youngtimer
Posty: 672
Rejestracja: 2018-10-01, 12:37
Lokalizacja: Czerwonak

Post autor: Babcia »

Dlatego swoją syrenę robię samodzielnie...mechanika we własnym zakresie , blacha we własnym zakresie , szpachlowanie i przygotowanie do malowania we własnym zakresie, malowanie chyba też choć nie mam na razie warunków ale spokojnie coś się załatwi... Tobie można tylko współczuć że trafiłeś takiego ,,fachowca" ale zawsze można takie artystyczne wykonanie poprawić tylko oddaj auto komuś kto naprawdę umie takie rzeczy robić.
Junak M1o Syrena 104
mój mail: panbabcia@o2.pl
Awatar użytkownika
SyrHarMer
-#Weteran
-#Weteran
Posty: 2516
Rejestracja: 2015-12-29, 18:13
Lokalizacja: Wolsztyn

Post autor: SyrHarMer »

DizzyX, Na pocieszenie przyznaję Ci rację !
Na temat sądów jak mi się przypomni moja sprawa z czasów kiedy prowadziłem Firmę budowlaną ! Pracowaliśmy jako podwykonawcy. Zwłoki z płaceniem faktur ! Uzbierało się prawie 18.000 zł Sprawa też ciągła się znacznie za długo. Na końcu sąd uznał, że sprawa przedawniła się ! I :klnie bay bay ! "W MORDĘ"
Roman roman.bloszyk@gmail.com 799 860 545

KATALOGI CZĘŚCI ZAMIENNYCH
Syrena 100, 101, 102 na płycie CD
Wydanie I 1959r i wydanie II 1962r

KOSZULKI Z NADRUKIEM
Dla Syreniarzy - wszystkie modele i roczniki
i dziewęć pozostałych aut z PRL
DizzyX
młody syreniarz
młody syreniarz
Posty: 288
Rejestracja: 2011-09-17, 16:10
Lokalizacja: Końskie

Post autor: DizzyX »

Babcia, samochód trzeba robić cały - lakier na aucie w kilku odcieniach, poza tym trzeba wstawiać (po raz kolejny) poszycie błotnika przedniego lewego (to maluch, trzeba spawać), trzeba też wymienić lewą ścianę bagażnika i prawdopodobnie pas przedni (wszystko jest pokrzywione i zawalone kitem).
Dodatkowo tylna belka polakierowana założona na aucie, aż się boję ruszać a muszę - po odebraniu po poprawkach auto uszkodzone, nie odpala, prawdopodobnie rozrząd uszkodzony.

Na ten moment praktycznie ponad połowa elementów nadaje się do powtórnego lakierowania, nie licząc prac blacharskich, które trzeba wykonać, bo wykonawca poszedł na skróty i efekty są tragiczne...

Ja - mówiąc szczerze - nie lubię lakierowania. Teraz mam ogarniętego lakiernika, który mi zrobi Alfę, ale tam też nie ma nie wiadomo jakich prac blacharskich (w stylu cięcia, spawania itp).

Niestety, w 2016 roku nie miałem takiego człowieka, a do wykonawcy, któremu powierzyłem zrobienie samochodu, poszedłem z polecenia (!!).
Babcia
-#Youngtimer
-#Youngtimer
Posty: 672
Rejestracja: 2018-10-01, 12:37
Lokalizacja: Czerwonak

Post autor: Babcia »

Czyli całą zabawę musisz zacząć od początku...najważniejsze żebyś się nie zraził tym incydentem, dokończ to co zacząłeś a satysfakcja będzie na pewno pięć razy większa niż miała być pierwotnie :ok3
Junak M1o Syrena 104
mój mail: panbabcia@o2.pl
Awatar użytkownika
pewny2
-#Junior
-#Junior
Posty: 107
Rejestracja: 2013-03-30, 23:24
Lokalizacja: Opole

Post autor: pewny2 »

Nie oglądaj się do tyłu. Nie warto.
Awatar użytkownika
SyrHarMer
-#Weteran
-#Weteran
Posty: 2516
Rejestracja: 2015-12-29, 18:13
Lokalizacja: Wolsztyn

Post autor: SyrHarMer »

Nie tylko nie warto, ale 99,99% nic nie wskurasz - tylko poniesiesz następne koszty ! Zostaw to "gówno śmierdzące" w spokoju ! Na szczęście lub nieszczęście człowiek uczy się nie tylko na cudzych błędach, ale też na swoich i to boli ! :klnie
Roman roman.bloszyk@gmail.com 799 860 545

KATALOGI CZĘŚCI ZAMIENNYCH
Syrena 100, 101, 102 na płycie CD
Wydanie I 1959r i wydanie II 1962r

KOSZULKI Z NADRUKIEM
Dla Syreniarzy - wszystkie modele i roczniki
i dziewęć pozostałych aut z PRL
Awatar użytkownika
motonita
Moderator
Moderator
Posty: 7472
Rejestracja: 2006-12-26, 08:53
Lokalizacja: Stalowa Wola
Kontakt:

Post autor: motonita »

dziekuje ci bardzo ze opisałes swoj problem, wielu z nas nie robi też wszystkiego samemu, bo nie każdy ma mozliwości czas i sposobność, ale dzieki twoim wyjaśnieniom może bedziemy mądrzejsi.... może unikniemy, forum jest po to by sobie pomagać i opisywac rozne przypadki
Twoj symbol WSK twój bak słodko zaokrąglony...

Dewiacji posiadania nie da się wyleczyć

mój mail:
motonita@syrena.biz
Awatar użytkownika
suchy
-#Weteran
-#Weteran
Posty: 1583
Rejestracja: 2009-01-06, 15:29
Lokalizacja: Kielce

Post autor: suchy »

Wiem, że teraz łatwo się mądrzyć, a samodzielna naprawa blacharka i lakierowanie wymaga czasu. Ale ja naprawę budy mojego Kaszlaka zaczynałem od poziomu: wiedza- zer0, sprzęt- zero, doświadczenie- zero, lokal- zwykły garaż. Ale jak na 1 raz wyszło całkiem dobrze. Jednak czytając takie historie z fachowcami wolę samodzielnie.
Syrena 105L 1980
1938 NSU 251 OSL
1956 Iż 49
1962 Junak M10
1979 2x Jawa Mustang
197... Komar
Awatar użytkownika
SyrHarMer
-#Weteran
-#Weteran
Posty: 2516
Rejestracja: 2015-12-29, 18:13
Lokalizacja: Wolsztyn

Post autor: SyrHarMer »

suchy, Na pewno !
Ja myślę, bo już robię (W KOŃCU) remont mojej ! Z zawodu jestem budowlaniec, - co nie znaczy, że nic innego nie potrafię zrobić ! Zamiast dać zarobić "FACHOFCOM" i się denerwować - wolę sam się nauczyć, ale poszedłem dalej, bo zacząłem kupować swój sprzęt i wierzcie mi, to chyba jest opcja !!! Nikt mnie nie goni, mogę się nauczyć, jak spie....ę to poprawię lub zrobię od nowa, - a sprzęt (zamiast płacić komuś) pozostanie u mnie na zawsze. :faja :szampan Najgorzej ruszyć ! :devil3
Roman roman.bloszyk@gmail.com 799 860 545

KATALOGI CZĘŚCI ZAMIENNYCH
Syrena 100, 101, 102 na płycie CD
Wydanie I 1959r i wydanie II 1962r

KOSZULKI Z NADRUKIEM
Dla Syreniarzy - wszystkie modele i roczniki
i dziewęć pozostałych aut z PRL
Awatar użytkownika
motonita
Moderator
Moderator
Posty: 7472
Rejestracja: 2006-12-26, 08:53
Lokalizacja: Stalowa Wola
Kontakt:

Post autor: motonita »

suchy :P nie obraź sie :) ale.... no ja bym chciał mieć zrobione ciut inaczej :) i jak np ja robie elektryke w samochodach to jest ona zrobiona nie z poziomu 0... tak samo jak daje (bo daje) komuś samochod na blacharke to nie chce by ktoś to robił z poziomu zero czy nawet 3.... a z poziomu minimum 9.... nie mam czasu bo pracuje, pracuje by miec grosika... mam grosika i chce dac komus by zrobił to dobrze.... ty masz czas to mozesz się óczyć, wiekszość z nas nie ma czasu na nauke bo tyle czasu co poswieca na nauke to zarobią pieniążka zeby móc zapłacic za wysoki poziom a nie naukowe lepienie....

a oszustów..... a sONty.....
Twoj symbol WSK twój bak słodko zaokrąglony...

Dewiacji posiadania nie da się wyleczyć

mój mail:
motonita@syrena.biz
Awatar użytkownika
suchy
-#Weteran
-#Weteran
Posty: 1583
Rejestracja: 2009-01-06, 15:29
Lokalizacja: Kielce

Post autor: suchy »

A ja w Malanie elektryki nie robiłem, mam 100% oryginał. Ja też pracuję i dlatego też chciałem żeby blacharz mi to zrobił , ale był tak skrzywdzony, że ma tą podłogę łatać, że sam mnie przekonał, żebym sobie kupił migomat. I to nie żart.
Syrena 105L 1980
1938 NSU 251 OSL
1956 Iż 49
1962 Junak M10
1979 2x Jawa Mustang
197... Komar
Babcia
-#Youngtimer
-#Youngtimer
Posty: 672
Rejestracja: 2018-10-01, 12:37
Lokalizacja: Czerwonak

Post autor: Babcia »

motonita wszystko zależy od pierwotnego nastawienia i ...zasobności portfela...ile Syren tyle historii. Są wśród nas tacy co mają kasę i za wszystko płacą...są tacy co mają wiedzę i umiejętności więc robią wszystko samodzielnie... są tacy co kupili auto do remontu i jak najszybciej chcą jeździć...i są tacy co kupili auto dla przyjemności samego odnawiania i naprawy takich wraków...no i oczywiście są tacy co nie mają kasy, nie mają wiedzy, nie mają umiejętności a chcą coś robić i ratować...I takim ludziom trzeba w miarę możliwości pomagać . Można tylko ich podziwiać bo patrząc na siebie to wiedziałem na co się piszę kupując mój wrak ale również wiedziałem jakie posiadam umiejętności i możliwości oraz na co mnie stać ( choć portfela nie mam za grubego ) a oni ...??? dopiero zderzenie z rzeczywistością uświadamia im w co wdepnęli...
Junak M1o Syrena 104
mój mail: panbabcia@o2.pl
Awatar użytkownika
Yanosik
-#Weteran
-#Weteran
Posty: 1707
Rejestracja: 2008-07-06, 13:03
Lokalizacja: Piła

Post autor: Yanosik »

DizzyX, a możesz nam pokazać tą fuszerkę? Czy nie chcesz publikować zdjęć?
Czy Ty się czasem nie sądziłeś z naprawą Syreny? I Skody?
I get up at seven, yeah,
and I go to work at nine.
I got no time for livin'.
Yes, I'm workin' all the time.
DizzyX
młody syreniarz
młody syreniarz
Posty: 288
Rejestracja: 2011-09-17, 16:10
Lokalizacja: Końskie

Post autor: DizzyX »

Yanosik pisze:Czy Ty się czasem nie sądziłeś z naprawą Syreny? I Skody?
Nie, Syrena właśnie robiona własnymi siłami więcej stoi niż jest robiona - właśnie przede wszystkim z braku warunków i czasu.

A Skoda była rzeźbiona u znajomego, ale to był taki projekt-nie projekt, budżetowa sprawa, aby sprawna technicznie... i dawno sprzedana ;)

Sądziłem się o malucha, a cała sprawa trwała... no wliczając składanie pism do wykonawcy prac przed skierowaniem sprawy do sądu - to można liczyć, że 4 lata.


Jakieś zdjęcia postaram się ogarnąć w najbliższym czasie, muszę je zgrać z drugiego komputera.

Ja generalnie nie lubię blacharki czy lakierowania, nie mam też na to warunków oraz po prostu czasu. W wolnej chwili wolę pogrzebać w elektryce, nawet w mechanice, zająć się tapicerkami czy po prostu pojeździć. Dlatego oddałem auto do człowieka który miał działalność (żeby wystawił fakturę - czyli podpisał się po robotą, nawet jak by ją spieprzył), na dodatek niejako z polecenia, bo robił auto (też malucha...) znajomemu.
Robota wyszła źle, a skończyło się dla mnie najgorzej jak mogło. Obecnie koszty, które muszę ponieść to praktycznie czterokrotność pierwotnej wartości robót, jak wycenił je wykonawca.

Tylko tu największym problemem nie jest to, czy mogłem robić sam, a może mogłem zlecić komuś innemu. Tutaj problemem jest cały system sądownictwa.
Możecie oglądać różnych magików z jutjuba mówiących Wam, że musicie walczyć o swoje, że ważne są umowy, protokoły przekazania czy protokoły odbioru. Wiecie ile te papiery są warte w rzeczywistości? Tyle co rolka najtańszego papieru toaletowego. W moim przypadku co najwyżej mogłyby skrócić czas postępowania o pół roku, może rok. Bo co innego miałyby dać, skoro tak naprawdę sąd nawet w wyroku nie odniósł się do pierwotnego problemu, czyli jakości wykonanych prac?
Same opinie biegłych też są o kant kuli, bo co innego można powiedzieć o opinii człowieka, który nawet nie obejrzał samochodu, a wydał na jego temat dwie odrębne opinie - a w przypadku zamalowanego włosa od pędzla na słupku A twierdzi, że nie może jednoznacznie stwierdzić czy to faktycznie zamalowany włos czy pęknięcie lakieru (rzekomo z mojej winy) - ale nadal nie chce obejrzeć auta w celu wykonania rzetelnej opinii.
ODPOWIEDZ